Łączna liczba wyświetleń

Wiersze~

Wiersze mojego autorstwa. Z reguły są one nierymowane, o różnej tematyce.


"Jeśli miałabym swój własny świat, wszystko byłoby 
w nim nonsensem." 
"Nic nie byłoby tym, czym jest, 
bo wszystko byłoby tym, czym nie jest." 

"W iluzji ukryta prawdziwa iluzja... Z prawdziwych iluzji tworzone są iluzje. W prawdzie kryje się kłamstwo... W kłamstwie kryje się prawda. To jest mgła."
 ♥
--- 



Noc ukrywa łzy i smutek. Jest doskonałą kryjówką dla stojących na krawędzi życia i śmierci. Pomóż odnaleźć wiarę, tym którzy ją stracili. Zapal świecę,dla ludzi którzy szepnęli "do widzenia życie", aby dostrzegli światełko nadziei, migoczące na ciemnym niebie.



"Dusza wojownika"

Wybaczcie, towarzysze, wybaczcie
Nigdy nie porzuciłem nadziei                         
W lepsze jutro, w nasze jutro
Słoneczną, nową przyszłość

Za kraj nasz, największy skarb
Walczyć do ostatniej kropli krwi
Z duchem walki, nie boję się 
Z mieczem, przeciwko kul gradowi 

Uwięzionym w granicach życia
Wolnym w przekonaniach
Nigdy nie zaprzestanę walczyć
Póki dusza nie spocznie przy sztandarze

Nie walczę dla Przełożonych
Ani by spocząć na laurach
Na nic mi także utrata życia dla rządu
Lecz dla nas, kompani, dla nas

Nasz kraj, najukochańszy, nas wzywa
Do walki, za honor- krzyczy w rozpaczy
Taki piękny, taki wspaniały
A teraz płonie w ogniu walki

Pragnę także odbudować Nas, kochani
Z duchem poległych, pokażmy, że nie na darmo zginęli
By odbudować dom niczego się nie zlęknę
Walczmy, skrzyżujmy miecze w przysiędze

Stali zgrzyt, ostrza blask
Smak krwi poczują zimne wargi
Ciała w mogiłach wykopanych przez śmierć
Pole walki jednym grobowcem

Nie czas na łzy, jeszcze nie
Za kraj nasz, za przekonania
Nasza era przepadła, honor uległ w kąt
Ale nie złamią Nas, my wciąż będziemy trwać

Do ostatniej kropli krwi
Skrzyżowana broń
Krzyki i jęki
Boże chroń

Ocal niewinnych, nie bronię rządu
Chcę tylko odbudować co zaginęło
Do tego żyć spokojnie
Tam, gdzie pozostawię ślad

Czasem już nie wiem o co walczę
Wszysto przemija
Lecz chcę przy tym trwać
Co niezmienne jest

Chyba już mi nie dane
Polegnę, wiem
Lecz to zaszczyt zginąć w walce
Za poświęconych, za wiarę, za przyszłość

A po wszystkim spotkamy się ponownie
Pod Naszym sztandarem
Z naszym dowódcą Nas prowadzącym
Zjednoczone dusze w jedną i przejdzie przez pola U-jakieś tam

Wybaczcie, towarzysze, wybaczcie,
Jednak poległem, lecz wojna nadal trwa
Z uśmiechem na twarzy odchodzę wiedząc
Że wygrana nam się należy i tak

Najbardziej pragnąłem dożyć przy Jego boku szczęśliwych dni
I zobaczyć jak On, syn biednego chłopa
Spina się po swojemu po szczeblach wyżej i wyżej
To było nasze wspólne pragnienie...



"Wskrześmy czas"

Przyszłość umiejscowiona jest tak daleko...
Niemożliwie dla tych, którzy się jej obawiają.
Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych
Są tylko te, w które inni nie potrafią uwierzyć
A dla nas są codziennością

Zachód słońca pali oczy, 
To nie płacz, tylko skutki rozmyślań.
Nad tym co nieuniknione, niezmienne,
Nie ma sensu się zastanawiać nad tym, nadczym nie ma się wpływu
A jednak ja popełniam ten błąd.

Czy to jawa czy sen?
Wciąż jestem w tym świecie?
Gdzie się podziali Ci niezastąpieni?
Nie rozróżniam już twarzy
Chcę odnaleźć sens życia

Pogubiłem się.
Straciliśmy wiarę?
Wybito mnie z rytmu dni.
Szybuję po smutnym niebie,
Nie wiedząc gdzie leży jego kres.

Gdzie kończy się sen?
Czy marzenia mają moc?
Nie zawsze to o czym usilnie myślisz staje się prawdą
Bo ona jest tylko jedna, ty nie zawsze ją tworzysz

Ścieżkę depczę sam
Krajobraz tworzy się z mojej podświadomości
Czy to będzie las czy odwrócone świar zalany wodą
To już Twój wybór

Ale nie bądźmy sami w tym wszystkim
Znajdźmy wspólnie to czego tak poszukujemy
Bo czy nie lepiej razem?
A może samotność bardziej Ci odpowiada?

Nie mogę patrzeć na smutek w naszych wnętrzach
więc wykorzeńmy go
Aby nasze dusze na niebie się uśmiechały
Nie pozwólmy zawładnąć demonom naszym światem

A kiedy to wszystko się już zakończy
Załatwię swoje sprawy i pójdę do Ciebie
Obejrzę Twój pierwszy prawdziwy uśmiech
I w samotności upadnę na sam dół

Nigdy więcej nie powrócę
Wszystkie moje idee wygasły
Chciałem wiele nie mam nic
W samotności się zataczam

A kiedy odwiedzę Twoje strony raz na tak długo
To Ciebie już i tak nie będzie
Przegapiłem swoją szansę
Lecz świat dalej trwa

Nie przegapmy chwil ulotnych
Zatrzymajmy wspomnienia na zawsze
Nasze dłonie mogą wiele
Nie zmarnujmy daru istnienia

A na końcu wspólnie obejrzyjmy ten piękny zachód słońca
Nie żałując ani jednego dnia...
Bo już nie wiem gdzie jawa gdzie sen
Otwórz mi oczy, o świecie, nim będzie zapóźno
Razem wskrześmy Nas...



"Smak duszy"

Spoglądając przed siebie widzę świat
Szary, smutny, nie dla mnie
Ale nie powiedział jeszcze szach-mat
Nie pora dziś siedzieć przy oknie

Nadszedł wyjątkowy dzień
Dziś zawalczę o swoje
Nie oprę się po drodze o kniei wystający pień
Pójdę przed siebie walcząc o to co moje

Przeskoczę góry
Przepłynę morze
Wbiję się ponad chmury
To wiara ma, Boże

A w zamian za moje nadzieje
Daj szczyptę siebie
Bo tu nie czają się kaznodzieje
Podejdź bliżej, to wszystko dla Ciebie

Na ścianie ukazują się cienie
Dwóch osób
Ciebie i mnie
Nie szukają już żadnych zgub.

Jak powietrzem świat sobą Cię oplotę
Nie puszczę
Jakąż tu na twarzy masz dziwotę?
Wątpliwości Twe zagłuszę.

Oddaj mi część swojej duszy
To nie zwykły pakt z diabłem
Jak go zerwiesz mój krzyk zniszczy Twoje uszy
Mój wdzięk rozerwie Cię nagle.

Nie próbuj sztuczek, niewarto
Myśli Twe już dawno otwarte
Twój umysł dawno z ograniczeń odarto
Dla mnie świat, więc opuść gardę.

Twoja krew mnie napędza
Tak wytworny smaj duszy jest
Tonąć w niej, zarządaj księdza
Choć nie starczy Ci już życia na ostani gest

Twe ostatnie tchnienie moje jest...


"Niczym wilk..."

Wilczy sad znów wzywa mnie 
Lęku czar nie daje snów
Letni wiatr świszczy ów
Na dzień dzisiejszy nie mam nic

Wilczy głos znów woła mnie
Pragnę krzyczeć z tęsknoty za nim
Łazy do oczu się cisną
Chcę biec ile sił w nogach mam

Aż nie chwycę w ręce księżyca
Aż nie poczuję wiatru na twarzy
Póki nie zwichrzy moich włosów
Wbijać będę paznokcie w ramiona.

Moje sny wchłaniają mnie
Nie mam sił na dalsze łzy
Zagryzam wargę, pragnę żyć
Jak wilki wolna być



Księżyca blask
Oświeci nas
A wówczas troski i wspomnienia odejdą w las...



"Dzwon kościelny"

Ding. Dong.
Echem rozbrzmiewa dzwon Kościelny.
Potężny, dumny,
Swym brzmieniem w drżenie wprowadza serca.
Usuwa niepewność.
Sprowadza na ziemię.

Ding. Dong.
Dzwon Kościelny,
Punktualny, idealny.
Złotym blaskiem się mieni, współgra ze słońcem.
Wsłuchaj się w rytm,
Niech serce Twe zatańczy.

Dong. Ding.
Kościelny Dzwon.
Wkrótce osłabnie.
Ponownie zamilknie.
By potem znów rozbrzmieć dumnie na słońcu.
Bo każda dusza w nim chce żyć, więc nie podda się.

[***]

Niektórym życie przypomina scenę - aktorzy wchodzą, odgrywają swoją rolę i wychodzą. Jednak jest coś więcej, byt ukryty między wierszami. Słów nie podpowie Ci tu nikt, a kwestię i scenariusz tworzysz sam...

"Uśmiech"

Kiedy zaś ustąpi smutek 
Na twarzy zwykle pojawia się uśmiech, 
A w oczach wygasła niegdyś iskra nadziei. 
Nadziei na lepsze dni, 
Przepełnione szczęściem, o których tak usilnie śniliśmy.

Gdy już będzie ten uśmiech,
 Nie zatrzymujmy się,
 Brnijmy dalej tak,
 Abyśmy niczego nie żałowali. 
Bo tylko wtedy życie jest czegoś warte...

[...]

Niestety nie każdy dzień przynosi uśmiech, a nie każda noc ukojenie. Często płaczemy nocą, za dnia chowając skołatane serce pod maską uśmiechu. Każdy z nas napewno miał kiedyś marzenie, unieść się w górę na skrzydłach wspomnień, białych, lśniących, będących oznaką tego, ile zrobiliśmy, a tego, ile zyskaliśmy czy straciliśmy. Pragniemy zedrzeć tę maskę i najzwyczajniej powiedzieć: kocham, tęsknię, czy inne, które cisną nam się na usta słowa. Otrzeć ostatnią łzę i wzlecieć tam, gdzie nie doleci nikt...

"Ktoś umieścił"

Ktoś uwiecznił uśmiech na kliszy,
Ktoś umieścił głos na taśmie,
A ktoś umieścił Ciebie w moim sercu...


"Gdzie leży prawda?"

W sercu dziczy tej żyją dwie osoby.
Mówi się, że Bóg dzieli duszę na dwie połówki i rozsyła w świat. Życie człowieka polega na odnalezieniu drugiej połowy, wtedy właśnie odnajdzie szczęście.
Ale co jeśli jedna ze stron zginie przedwcześnie?
A co jeśli nigdy się nie odnajdą?
Co to za życie jako pół? Wieczna tęsknota za czymś niepodrabianym, niezastąpionym.

“Listy do nieba”

Znalazłam na strychu stare, zakurzone 
pudełeczko. 
Usiadłam opierając się o ścianę, 
Otarłam delikatnie kurz. 
Otworzyłam,
Ujrzałam drobiazgi 
Od Ciebie.
Zamknęłam pudełeczko, 
ostrożnie je wzięłam 
I wyszłam ze strychu.
Podeszłam do okna, 
Otworzyłam pudełeczko. 
Chwyciłam pierwsze lepsze 
Nasze wspólne zdjęcie, 
Podpaliłam i zdmuchnęłam 
By poleciało w niebo, 
Do Ciebie, 
Byś o mnie zawsze pamiętał 
Nawet jeśli nie ma Cię już tu. 
Pomachałam Ci,
A potem odłożyłam pudełeczko do szufladki w biurku 
I włączyłam wieżę 
Na cały regulator w pustym mieszkaniu. 
Powtórzyłam te czynności mnóstwo razy.
To moje listy do nieba. 
Ode mnie, 
Do Ciebie.

[...]

Kiedyś myślałam, że życie ma więcej plusów niż minusów. Niestety świat mnie zmienił i dziś jesteśmy dla siebie obojętni. On podstawia mi nogę, a ja mam go gdzieś. No bo co? To ludzie tworzą świat, nie świat ludzi. Staram się widzieć same plusy, mimo, że nie zawsze się udaje.



"Byliśmy tam..."

Gdzie Ty
I ja
W przestworzach wspomnienie o nas
Byliśmy tam
Gdzie świat stworzył nam kąt
O którym nie wie nikt
Od wschodu do zachodu słońca powtarzałeś "kocham"
Z głową na moich kolanach
Leżałeś wpatrując się moje oczy.
Byliśmy tam
W szczelinie ukrytej
Między chmurami
Na polach kłosy we włosy mi wplatałeś
Po włosach głaskałeś
Dłonie moje trzymałeś, ucałowałeś
Byliśmy tam gdzie nie dotarł nikt
Ale to wszystko jakby urwany film
Sen się skończył, a Ty odszedłeś
A gdzie te wszystkie radosne dni?
Z sobą zabrałeś, serce mi wyrwałeś.
A do tej pory jestem tam i rysuję palcem serduszka...


"Pokochałam"

No i widzisz 
Co narobiłeś?
Wszystko, co kochałam 
Znielubiłam, 
Ciebie pokochałam.

"Pragnienie wolności"

Chcę błękitem nieba okryć się, 
Chcę ze złotej klatki wyzwolić się,
Wolności szukam, 
Choć wiem, że znajdę ją 
Dopiero po swojej śmierci...
Pozwól mi,
Choć na chwilę tego posmakować, 
Uwolnij mnie,
 Nie wyrywaj skrzydeł...


"Goniąca samotność"

Piękna panna
Przechadza się po ogrodzie pełnym tajemnic
Słońce razi jej błękitne oczy
Blada skóra cierpi
W dłoni niesie różę czerwoną

Pewien mężczyzna ją zranił
Przyśpiesza
Zachmurzyło się niebo
Po nim nastąpił zachód
Słońce ulega snu

W ten pojawia się lustro
Widzi siebie
I koleżanki
Śmieją się z niej
Gardzą nią

Z jej oczu ciekną łzy kryształowe
Nastała noc
Przerażona i zapłakana biegnie
Ucieka

To samotność ją goni

To co zielone wysycha, poza różami
Łzy zmieniają się w ciecz szkarłatną
Biała suknia drze się o gałęzie
Powstają rany jak w jej sercu

To samotność ją goni

Biel czerwienieje
Palce przekuwają kolce
Ostre jak ludzie, którzy ją skrzywdzili
Herbaciane róże pokrywa krew

To samotność ją goni

Niezmiernie blada panna ucieka
Wpada do dziury
Grobu
Otchłani jej tak zwanego życia

To samotność ją tu zaprowadziła

Upuszcza różę
Pluszaka od Niego
Umiera
Poddaje się

To samotność ją pogrzebała

A wszystko przez wampirzą krew w niej 
Płynącą
Choć tak bardzo chciała żyć jak człowiek
Nie jej wina, że była inna
Samotna

Wybrała samotność bo bała się ludzi
Teraz wszyscy, których w ogrodzie spotkała
Wraz z Nim
Przed grobem stają
Zgorzkniali

Mówią, że teraz będzie jej lepiej
W niebie nie będzie po nocach
Płakała
I stoją tak niewzruszeni
Nie rozumiejąc

Dusza jej pyta
Czy to niebo?
Widzi świat
I ponownie przechadza się

Tak samo samotna

Róża jej szczęścia uschła...


"Samobójstwo"

Ach, jak pięknie
Jak spływa stróżkami po bladych nadgarstkach
Czerwona, błyszcząca
Metaliczny zapach ogłusza zmysły
Kujący ból, to nic
To nic

Kolejny poziomy ślad
Równoległy do błękitnych żył
Zaróżowiony, lekko opuchnięty
Jak dziwny w dotyku
Przejeżdżam delikatnie opuszkami palców
Odliczam

Minuty, godziny
Dni jak zaklęty czas
Nie zmienia się wciąż
Od nowa, od nowa, powtarza się
Udręka

Nie robię tego dla zabawy
Nie śmieszy mnie ból
Nie mam masochistycznych odczuć
Po prostu zaznaczam dni, w których bezsensownie się snuję
Uśmierzam duszy i ciała wrzask

Boli, to tak boli
Bardziej niż rana
To w sercu, uciska
Łzy do oczu się cisną
Mam dość

Wanna przestronna
Woda już zimna
Czerwona, zabarwiona
Słychać te głuche krople co z kranu
Kapią

Spojrzenie zmęczone ku oknu się kieruje
Ach...Śnieg, dla oczu kojące
Płatki z wolna opadają, wokół biały świat
Gdyby on tak piękny był, och gdyby!
Tak z wolna dla nich nieograniczony, czas

Czas, którego ciągle brak
Łapię marzenia, gonię jak motyla
A on wciąż i wciąż się oddala
Nie odchodź
Zostań

Świat taki gorzki ma smak
Gorycz, kłamstwo, rozpacz
Skrajne uczucia rządzące wszędzie wokół
Ja tylko chcę żyć wolna
Swobodna

Wyciągam drżącą dłoń do okna
Nie oddalaj się, ja chcę tylko istnieć
Nie ranię się, bo lubię
Życie jest zbyt ciężkie po prostu
Zamykam oczy

Coraz ciszej słyszę dźwięki
Nic już nie dociera
I nagle kiedy już zasypiam
Pojawia się obraz od którego płaczę
To ja, ta, tamta, przyszła

Gdzie się podziały tamte dni?
Nie wrócą już, wiem
Tego co się stało nie da się cofnąć
Jak odłamki szkła
Pękłam

Bo tchórzostwem jest umrzeć
Prawda?
Ale czyż i nie do zatrzymania tego życia
Nie potrzeba choć krzty odwagi?
Boję się umrzeć, ale obawiam się również żyć



"Proszę, popatrz!"

Dyskretnie chowam w serduszku 
Swoje uczucia
Których nie pojmuję
Niepoukładane myśli

Popatrz, popatrz na mnie!
Tu jestem, widzisz?
Czujesz to?
Wiesz, co chcę Ci przekazać?

Furtkę do serca odruchowo zamykam
Bojąc się konsekwencji jej otwarcia
Popatrz w moje oczy
Widzisz w nich ten swoisty strach?

Popatrz, popatrz na mnie!
Tu jestem, widzisz?
Czujesz to?
Wiesz, co chcę Ci przekazać?

Boję się tam kogoś wpuścić!
Nie chcę by ktoś znał mój sekret
Ale samotność boli, już nie chcę
Przeżywać kolejnych pustych nocy

Popatrz, popatrz na mnie!
Tu jestem, widzisz?
Czujesz to?
Wiesz, co chcę Ci przekazać?

Zaprzepaściłam jedną
I wciąż marnuję kolejne szanse
Mimo, że tak rzadko się powtarzają
Co mam zrobić?

Popatrz, popatrz na mnie!
Tu jestem, widzisz?
Czujesz to?
Wiesz, co chcę Ci przekazać?

Nie rozumiem tych głosów
Tak cichych, mącących serduszko
Boję się tam Ciebie wpuścić
Co zrobisz kiedy już tam wejdziesz?

Proszę, popatrz!




"Paluszkowa obietnica"


Spojrzałam w górę
Lazur na niebie wspaniały
Wlepiłam spojrzenie w chmurę
Ale i wspomnienia nic nie dały

Przed oczy wciskał mi się widok
Jak ze starej kliszy opowieść
Gdy powoli zapada zmrok
A z Twoich ust słyszę tą wieść

"Spotkamy się tutaj"- powiedziałeś bezgłośnie
Uwierzyłam Ci oczywiście
Skinęłam głową radośnie
Choć resztę pamiętam mgliście

Złączyliśmy nasze małe palce
W obietnicy, którą sobie tego dnia złożyliśmy
A świadka mieliśmy w porcelanowej lalce
Której szklane oczy obserwowały to, co robiliśmy

"Paluszkową obietnicę złóżmy sobie,
Dotrzymajmy ją do końca
Nie zdradzimy sekretu innej osobie
Póki nie nadejdzie kres słońca

A kto tajemnicy nie dochowa
Obietnicę złamie
Sto igieł w gardle schowa
Bo to kara dla tego, co kłamie"

Z uśmiechem zakończona
Rymowanka Wschodzącego Słońca
Spojrzałam na niebo niezrażona
Nie widząc czerwonej nitki końca

Na małych palcach zawiązana
Szkarłatna zawsze chroniona
Obietnica wciąż oczekiwana
Zgadnij sam, czy w końcu spełniona.


"Dookoła"

Przez palce zupełnie jak czas
Ucieka to blade wspomnienie nas
Ten płacz już wspomnień nie przywróci
Już nic tego cennego czasu nam nie wróci

Melodia pozytywki
Łzy spod przydługiej grzywki
Ze smutków oczyszczają
Rzekomo, niektórych przytłaczają

Nuty z sierocińca starego "Dookoła"
Piosenka ścisk w gardle przywoła
Takie ciepłe głosiki, spojrzenia,
A mimo to okrutne miłe wykorzenia

I spoglądam w drzew koronę
Stanowi od Słońca obronę
Na ciele złociste plamy
Osłony trud promieniom nienzany

A te głosy, co słyszę?
Któż to przerywa tą ciszę?
Moją niemą rozmowę z naturą
Tą melodyjką z pozytywki ponurą

Ah, znów te nuty z przeszłości, "Dookoła"
Piosenka ścisk w gardle przywoła
Takie ciepłe głosiki, spojrzenia,
A mimo to okrutne miłe wykorzenia

Idąc w lasu magicznego głąb
Widząc coś opieram się o dąb
Jego kora ciepła jakby żyła
Jakby i ona także niegdyś marzyła

W jednym kwiaty w drugim dłonie w ręku
Stoją w niewielkim kręgu
Wraz z wiatrem przesuwane
W sierocińcu dzieci wychowane

Śpiewają z uśmiechami "dookoła"
Piosenka ścisk w gardle przywoła
Takie ciepłe głosiki, spojrzenia
A mimo to okrutne miłe wykorzenia

Co to za uczucie niemiłe
Ogarnęło mnie przez chwilę?
Ni to smutek, ni to strach
I to ten brak siły w stopach

A dzieci śpiewają wciąż "dookoła"
Piosenka ścisk w gardle przywoła
Nic się przez lata nie zmieniło
Ah, może choć trochę się zło wykorzeniło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz